Raz na jakiś czas nadchodzi taki dzień, że jedyne czego
pragniemy to to, aby on się wreszcie skończył. Problemy nawarstwiają się,
ludzie ciągle czegoś od nas chcą, wszystko idzie nie tak jak powinno. Zmęczenie
i stres zaczynają przejmować kontrolę nad naszym życiem, a w szczególności nad
dietą.
Niestety należę do ludzi, którzy zajadają swoje zmartwienia. Gdy załapię
tzw. „doła,” a problemy tego dnia przygniatają mnie do ziemi i próbują na niej
rozplasnąć, otwieram lodówkę i jem. Nieważne co, po prostu jem, nie zważam na to
ile, ważne żeby dużo.
Kiedyś zadałam sobie pytanie, dlaczego to robię ?
odpowiedź okazała się prosta – jedzenie umożliwia mi skoncentrowanie uwagi na
czymś innym niż otaczające mnie trudności. Proces jedzenia jest odskocznią od problemów
jakie muszą zostać rozwiązane, zostają one odroczone na czas konsumpcji, a więc
jest on przedłużany tak długo jak długo jest to możliwe.
Jedni piją alkohol by
uderzyć w niebyt i odepchnąć smutki, a ja zajadam.
W takich momentach, gdy stoi się przed otwartą lodówką warto
jest postawić na drugiej szali naszą motywację, jako przeciwwagę i argument
dlaczego warto jednak tę lodówkę zamknąć, gdy to nie jest pora naszego posiłku.
Czasami przegrywany tę walkę i pochłaniamy wszystko co tam mamy jadalnego w
lodówce.
Potem gdy już nagrzeszymy, zazwyczaj mamy sami do siebie
żal, że ulegliśmy, wszystko wydaje nam się bezcelowe, a my przegrani,
dotychczasowe osiągnięcia przekreślamy tym naszym występkiem.
Przecież i tak się nam nie uda, dobitnie o tym może
zaświadczyć wyczyszczona i wylizana lodówka.
I w tym momencie najczęściej nasza dieta dobiega końca.
STOP, to nie tak.
Jesteśmy tylko ludźmi, zdarza nam się nawalić, ale grunt to
podnieść dnia następnego głowę z poduszki i kontynuować walkę. Jeden zmarnowany
dzień nie oznacza przegranej batalii. Tylko gdy się poddamy i nie spróbujemy
podnieść, dopiero wtedy tak na prawdę zostaliśmy pokonani i to przez samych siebie.
Przegraliśmy nie dlatego, że upadliśmy na kolana, ale
dlatego że nie próbujemy z tych kolan od razu wstać i iść dalej !
Dieta to długa droga do wymarzonego efektu będą zdarzały się
różne wyboje, potknięcia i upadki.
Jednak w takich momentach WSTAŃ I WALCZ !!! o siebie dla
siebie i swojego marzenia.
Dziś jest wtorek, a więc mój tygodniowy dzień pomiarowy – 2
kg,
Łącznie – 4 w dwa tygodnie,
trochę to za szybko ale cóż, potem będzie czas
na zastoje 😈